Muzyka

środa, 27 maja 2015

...

Pięć 

Czułam zażenowanie,czułam jak mnie szlag trafia ! Każdy dzień przynosi coraz gorsze problemy coraz trudniejsze decyzje...
-Jak mogłeś?! Jeden jedyny raz poszłeś z nią gdziekolwiek i co? Przez ciebie jest w szpitalu !-krzyknęłam a łzy zalewały całą twarz.
-Sofii-szepnął-Wiem,że cholernie zawaliłem,ale to się nie powtórzy -dodał.Widać było strach,wstyd w jego oczach.
-Sofii spokojnie,wszystko będzie dobrze-odparł Thomas,który mnie uspakajał,ale na marne.
-Oczywiście,że się to nie powtórzy ! Już nigdy się z nią nie spotkasz ! -warknęłam siadając na krześle.
-Nie ! nie możesz mi tego zrobić Soff-odparł w rozpaczy klękając przede mną i łapiąc za rękę.-Sofii daj szansę mi,daj szansę nam.
-Co ty chrzanisz?! -odepchnęłam go gwałtownie co spowodowało,że wylądował na zimnej posadzce na korytarzu szpitalnym.
-Kochasz mnie?-spytał nagle.Co to za pytanie ? ! 
-Nie Eryk,nie kocham cię-odparłam chłodno nie patrząc na bruneta,bo gdybym spojrzała w oczy...
-Uwierzę ci gdy na mnie popatrzysz-dodał odwracając mnie w swoim kierunku,i tu mnie miał.Gdy spojrzałam w zielone tęczówki nie mogłam tego powtórzyć,nic nie przechodziło mi przez gardło.
-No słucham powtórz to co mówiłaś przed chwilą-oczekiwał odpowiedzi,a ja miałam wielką gulę w gardle.Spuściłam wzrok...
-Wiedziałem...Nadal mnie kochasz-szepnął.Więc daj nam szansę,tą ostatnią,tę jedyną-dodał muskając delikatnie moje wargi.Czułam wewnętrzną walkę ze sobą,z jednej strony to była niesamowita przyjemność gfy mnie całował ,poczułam się jak kiedyś...,ale z drugiej strony ,mimo,że nic z Thomasem mnie nie łączyło,to myślałam jakbym go zdradzała.
-Przestań,nie będzie żadnej szansy,nie będzie już nas-szepnęłam lekko odpychając chłopaka.
-Powiedz dlaczego ,co stoi na przeszkodzie?-spytał znów minimalizując odległość między nami,czułam jego oddech na skórze-Soff tak bardzo was kocham-szeptał,a ja nie wiedziałam co mówić,co robić...
-Ja Eryk,ja jestem problemem !-krzyknęłam-Gdy byłam w ciąży zaraz mnie zostawiłeś,jakbym była jakąś zabawką ,która ci się znudziła,gdybyś wiedział ,że ja...-westchnęłam ,czując,że ta rozmowa idzie na zły tor.
-Proszę się uspokoić,są państwo w szpitalu-odparł lekarz,który przechodził obok nas.
-Przepraszamy-dodałam z przejęciem.
-Oo dzień dobry pani Myller,coś się stało?-spytał,okazało się,że to mój lekarz.."Świetnie jeszcze tego brakowało"-pomyślałam.
-Moja córeczka miała wypadek,ale jest wszystko w porządku-wytłumaczyłam.
-Niech szybko wraca do zdrowia,a my widzimy się za dwa tygodnie-dodał i skierował się w stronę swojego gabinetu.
-Tak,do zobaczenia-krzyknęłam do oddalającego się lekarza.Widziałam spojrzenia Eryka i Thomasa "Nie dobrze Muller,nie dobrze"
-Co to miało być?-spytał Eryk z pretensją.
-yyy...no lekarz a co?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.Czułam,że nie wywinę się z tego tak łatwo.
-No wiem,że lekarz,ale czemu masz być u niego za dwa tygodnie?-kolejne pytanie.
-Aa to nic,takie tam badania kontrolne-machnęłam ręką i nerwowo patrzyłam na chłopaków.
-Badania kontrolne? Przecież,byłaś na takich niedawno -odparł Thomas wyraznie zaciekawiony."Morgenstern cóż za spostrzegawczość"-pomyślałam.Gdyby wzrok mógł zabijać,już by znalazł się na drugim świecie.
-Sofii,nie umiesz kłamać,po prostu powiedz i tyle-odparł Eryk wyczekując na odpowiedz.
-Czekaj,czekaj ten lekarz...Sofii czy,czy ty masz raka?-szepnął jąkając się.
-Nie ! Czyś ty zwariował ! -odparłam szybko nerwowo uśmiechając się .
-Ale ten lekarz co z tobą rozmawiał specializuje się tylko w tych sprawach-dodał przyglądając mi się.
"Co za człowiek ! Taki spostrzegawczy się zrobił "
-Sofii?
-Eryk daj spokój ! Thomas się pewnie pomylił ,to nic takiego-po raz kolejny skłamałam i brnęłam w to coraz bardziej,już się gubiąc ,miałam dość.Nie umiałam kłamać,nie potrafiłam tego znieść,ale co się niby zmieni jak powiem prawdę? Nagle zostanę uzdrowiona? Dobre sobie...Co to miałoby dać?!
-Jak to możliwe?-szepnał Eryk siadając na krześle i łapiąc się za głowę.
-Eryk to nie prawda ! Wszystko gra-wymusiłam uśmiech próbując uspokoić całą sytuację,ale w środku wrzałam.
-Sofii jeśli to prawda to powiedz,przecież..na chwilę zamilkł  Morgenstern-Będzie wszystko w prządku co nie?-spytał uśmiechając się .
Kolejne słowa,które niby były tak proste do powiedzenia "Tak wszystko będzie dobrze" nie mogły przejść przez moje gardło.Byłam zbyt słaba na kolejny cios ,który musiałabym zadać mówiąc prawdę.Zawsze uważałam się za kobietę silną,taką która wszystko przetrwa,ale w tej chwili pękło wszystko w środku.Nie mogłam,nie dałam rady...

"Ludziom tak trudno jest pokazać nam nasze odbicie, a nam z kolei z trudem przychodzi okazać im co czujemy"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz