Muzyka

sobota, 30 maja 2015

...

Sześć
Są takie momenty w życiu kiedy tak trudno przyznać się do czegoś ,sprawić aby jakaś decyzja nie przyniosła żadnych konsekwencji choć to nierealne ,ale czy jest coś trudniejszego od powiedzenia bliskim osobom ,że za jakiś czas trzeba będzie się pożegnać,nie na parę dni,nie na miesiąc czy dwa...tylko na wieczność,która jest bardzo długa...
Odejdę gdzieś ,gdzie podobno jest pięknie,gdzie nie ma zmartwień ,jeśli mam odejść to tylko w takie miejsce.
Byłam wyczerpana biegiem przez miasto ,cała mokra od deszczu,który nieustannie leciał z góry.Byłam zmęczona wydarzeniami jakie dziś miały miejsce,przez to wszystko nawet nie odwiedziłam mojej Amy,która przez tego..nawet nie chcę kończyć musiała leżeć w tym cholernym szpitalu! Miałam za wielki mętlik w głowie,aby racjonalnie myśleć.To wszystko,te słowa Eryka,prawda,którą nie mogłam ukryć sprawiło,że pogubiłam się i nie mogłam znalezć rozwiązania.

Budynek szpitalny następnego dnia,

-Nie musi się pani martwić,córka będzie mogła już jutro wyjść ze szpitala,ma się świetnie-odparł lekarz sprawiając ,że chociaż to wydarzenie ma szczęśliwe zakończenie.
-Kochanie jutro już wrócisz do domku.-odparłam głaszcząc ją po policzku.
-To super mamo ! Już nie mogę się doczekać -odpowiedziała z entuzjazmem uśmiechając się.-A gdzie jest tatuś? Wczoraj był jakiś smutny-dodała patrząc w stronę drzwi.
-Ach na pewno przyjdzie nie martw się -wytłumaczyłam.-A teraz śpij kochanie musisz mieć dużo siły-dodałam układając Amy do snu.
-Dobrze mamuś super,że jutro będę już w domu-dodała i zamknęła oczy.Jeszcze chwilę siedziałam koło Amy.Wychodząc na korytarz zauważyłam zbliżającego się w moją stronę Eryka o dziwo z Thomasem i Gregorem."A oni co tu robią?"-zastanawiałam się siadając na pobliskim krześle.
-Cześć Sofi ! Słyszałem,że twoja córeczka jest w szpitalu-przywitał się ze mną Gregor uśmiechając się.
-Tak jest,ale jutro już na szczęście wychodzi-chciałam zachowywać się jak najbardziej naturalnie,jednak coś mi to nie wychodziło...
-Jesteś trochę zdenerwowana -stwierdził szatyn uważnie mi się przyglądając.
-Nie,wydaje ci się .Muszę lecieć,cieszę się,że odwiedzisz Amy-dodałam i wstałam kierując się w stronę wyjścia.Po chwili byłam już na zewnątrz chciałam iść dalej kiedy ktoś mnie zawołał...
-Poczekaj!-krzyknął blondyn podbiegając do mnie.
-Thomas? Nie poszłeś do Amy?-spytałam lekko poddenerwowana ,nie miałam ochoty na żadną rozmowę,ale kiedy ja miałam?!...
-Sofi proszę porozmawiajmy-odparł łapiąc mnie za nadgarstek-Ta rozmowa wczoraj...
-Thomas nie ma o czym mówić,było minęło i tyle.Ja...ja nie chcę o tym mówić-szepnęłam wpatrując się w skoczka,widać było,że intensywnie nad czymś myśli...
-To prawda?-
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem-Ale co?
-To prawda,że ty jesteś chora..-bardziej stwierdził niż spytał.Uważnie mi się przyglądał ,a ja nie mogłam już tego znieść ,wiedziałam,że niedługo znów będę płakać.
-Sofi będzie wszystko dobrze.-szepnął przytulając się do mnie.
-Nawet nie wiesz co mówisz.Nic nie będzie dobrze,już nie ma nadziei -szepnęłam czując  pod powiekami łzy,które za nic nie chciałam uwolnić,byłam zbyt słaba...
-Sofi ja nie chcę cię stracić ,jesteś zbyt dla mnie ważna,jesteś moją przyjaciółką na zawsze i nie zamierzam się z tobą rozstawać...
Słowa Thomasa były dla mnie nie do zniesienia,tak bardzo go pokochałam...Próbuję każdego dnia o nim myśleć,jak tylko o przyjacielu,ale to zbyt trudne,za bardzo go kocham,to uczucie nie wygaśnie tak szybko,może czas podjąć ryzyko,może teraz to co zrobię będę żałować każdego następnego dnia,ale przyjazń z nim ,to za mało...wiem jestem cholerną egoistką,ale może w ten sposób zapomnę o nim.Nie mogę widywać osoby,którą kocham z całego serca...
-Przepraszam -szepnęłam oddalając się od skoczka na bezpieczną odległość.
-Za co przepraszasz? -spytał zdezorientowany.
-Nie mogę,nasza przyjazń istniała tylko przez krótką chwilę-odparłam drżącym głosem.
-Nic z tego nie rozumiem-coraz bardziej widać było,że gubi się w moich słowach.
-Nie mogę być twoją przyjaciółką ,wybacz-wytłumaczyłam starając się zachować ostatnie resztki sił .
-Ale...ale dlaczego? Coś się stało ? -pytał zaskoczony.
-Obiecałam ci ,że będę starała się z całych sił zapomnieć o tobie,że odkocham się,ale zapomniałam o jednym..
-O czym?
-O tym,że kiedy kocha tylko jedno osoba,to uczucie jest wtedy najsilniejsze,nie mogę wyrzucić go z siebie od tak-szepnęłam czując na policzkach łzy.
-Sofi-westchnął-Wiesz,że nie czuje do ciebie tego co ty do mnie,ale czy nie możemy się nadal przyjaznić? Czy to takie trudne?-spytał zbliżając się do mnie.
-Nie życzę nikomu ,aby pokochał nieodpowiednią osobę-dodałam i chciałam odejść.
-Poczekaj ! Może mylisz uczucia,przecież wczoraj przyznałaś,że nadal kochasz Eryka,uwierz,że nie można kochać dwóch osób na raz,zobaczysz,że prędzej czy pózniej zrozumiesz,że kochasz Eryka,a nie mnie.
-A skąd ty to możesz wiedzieć?! -krzyknęłam-Eryk...może i go kocham,ale pewna nie jestem ! Wiesz jak ja się czułam wczoraj? Gdy rozmawiałam z Erykiem,kiedy on mnie pocałował...czułam jakbym cię zdradzała,jakbym raniła kogoś najbliższego.
-Sofi może mnie kochasz ,ale zapomnisz o mnie,zobaczysz i będziesz na mnie patrzeć inaczej niż teraz.
-Czy to jest noc,czy dzień,czy wtedy gdy czuję się lepiej,czy gorzej wciąż myślę o tobie.Wiesz dlaczego nie chcę ciągnąc naszej przyjazni? Mimo ,że trwała krótko,chcę abyś był szczęśliwy,dlatego usunę się w cień.
-Nie rozumiesz,że chcę nadal być twoim przyjacielem?! 
- "Prawdziwa miłość oznacza,że zależy ci na szczęściu drugiej osoby bardziej niż na własnym,bez względu na to,przed jakimi wyborami stajesz" Dlatego Thomas pozwól mi odejść...
-Ja nie chcę abyś odeszła,nie chcę się z tobą rozstawać Sofi-szepnął zbliżając się do mnie-Jeśli ty odejdziesz to wszystko straci sens,tylko ty mnie rozumiesz,czuje jakbyśmy znali się od wieków.
-Thomas nie mów już nic ,te słowa bolą.Zastanów się sam ,co mi mówisz,to tak jakbyś..
-Jakbym cię kochał tak? Mówię to bo cię naprawdę lubię i chcę abyś ty mnie lubiła nic więcej,co mam zrobić abyś przestała mnie kochać,a moglibyśmy być nadal przyjaciółmi? 
-Nic nie rób,muszę iść ,zapomnij o naszej przyjazni-dodałam i jak najszybciej oddaliłam się.
Dlaczego on wszystko musi tak utrudniać?! Dlaczego tyle słów wypowiedział ,które bolą! Dlaczego to mówił,dlaczego ja interpretuję to w inny sposób? Chciałabym aby to było realne,aby mnie pokochał,ale tak nie jest i nie będzie,muszę się z tym pogodzić.Czas zapomnieć o tym i skupić się na innych rzeczach,które są ważne.Teraz jestem potrzebna mojej Amy,chcę wykorzystać jak najlepiej czas,który mi pozostał,nie mam czasu aby kochać,aby zwierać trwałe przyjaznie,które niedługo miałby by się skończyć...

(...)każdy powinien przeżyć prawdziwą miłość, a ona powinna trwać przynajmniej do końca jego życia.



4 komentarze:

  1. Zaprosiłaś, więc jestem.
    Opowiadanie bardzo fajne,przyjemne.
    Zostaję i jeśli byłaby taka możliwość to informowała byś mnie o nowościach u mnie w zakładce spam?
    Pozdrawiam i weny życzę! ❤
    Ps. Przepraszam za krótki komentarz, ale mam dużo na głowie i nie wiele czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miły komentarz :P Z przyjemnością będę informować o nowych rozdziałach.Miłej lektury :)

      Usuń
    2. Witaj Kochana!♥
      Serdecznie zapraszam na 3 rozdział:
      http://nie-oczekuj-za-wiele.blogspot.com/2015/05/3nie-wpieprzaj-sie-w-moje.html
      Pozdrawiam!
      ps.Przepraszam za spam. ;c

      Usuń
  2. Jak zwykle świetny :*
    Czekam na nastepny i zapraszam do siebie na kolejny :*
    Pzdr i weny :*
    Gabi

    OdpowiedzUsuń