Muzyka

wtorek, 19 maja 2015

....

Jeden 
"Spotkałam Cię
na swojej drodze...
od razu pokochałam..."

Nigdy nie wierzyłam w "miłość od pierwszego wejrzenia".Nie mogłam zrozumieć jak dwie osoby,które widza się pierwszy raz od kilkunastu sekund mogą poczuć do siebie coś,co można nazwać miłością...Nieraz słyszałam takie historie ,ale w nie wierzyłam.To jak mogłam sobie wytłumaczyć to co się ze mną teraz działo? Dlaczego myślałam o mężczyznie ,którego widziałam może przez pięć minut? Thomas...Thomas Morgenstern-to imie krążyło po mojej głowie,jego oczy,jego uśmiech,jego głos-aksamitny i melodyjny dla uszu.Wspominając o nim serce przyspieszało i pojawiał się uśmiech na mojej twarzy."Czy się spotkamy"?-to pytanie zadawałam sobie już kilkanaście razy w ciągu dnia.Nie mogłam zająć myśli o niczym innym,sprawa była jeszcze trudniejsza,moja mała księżniczka wyjechała do dziadków ,więc zostałam sama.
Jasny budynek,tłum ludzi,białe ściany i dźwięk karetek-znów znajdowałam się w tym miejscu..Szpital,po raz kolejny tu przyszłam.Na badania kontrolne-jak to absurdalnie by nie brzmiało,była to prawda.Nawet nie wiem po co miałam tu przychodzić..Co miałam usłyszeć...Co chciałam usłyszeć? Spojrzałam na biegnącego blondyna,który o mało mnie nie przewrócił..Znów,znów się spotykamy,tylko dlaczego akurat w szpitalu?!
-Sofi? Co ty tu robisz?-zapytał uśmiechając się.
-yy..na badaniach kontrolnych-odparłam bez namysłu.Bo co miałam powiedzieć,że jestem poważnie chora, i mam tylko dwa lata? W życiu !
-Ach rozumiem.Muszę lecieć sprawdzić co z moim kolegą z kadry-dodał i szybko zniknął z moich oczu.
Godzinę później...
Stałam oparta o murek w pobliżu szpitala i ciężko wzdychałam.Nic mi się nie chciało,ani płakać ,ani śmiać.Czy za każdym razem kiedy tu przychodziłam musiałam słyszeć te złe wiadomości? Nie było żadnej dobrej ? Ani jednej ?! "Niestety rokowania są nie najlepsze...Wyniki są gorsze niż poprzednim razem.Przykro mi"-Wyszłam,wyszłam po tych słowach i nie chciałam więcej słuchać.
-Wszystko w porządku?-spytał-Spojrzałam na nadawce i zauważyłam Jego.Był spokojny i uśmiechnięty.
-Tak w porządku-szepnęłam.Dopiero teraz zauważyłam,że koło Thomasa stoi szatyn ,który nie wyglądał najlepiej.Musiał niezle się poobijac-pomyślałam.
-Poznaj to jest Gregor.Gregor-zwrócił się do szatyna-to jest Sofi-przedstawił nas sobie.
-Może wybierzemy się do kawiarni?-spytał spoglądając to na mnie,to na Gregora.
-Z chęcią.-odparłam i skierowaliśmy się w stronę auta niebieskookiego.Po 20 minutach siedzieliśmy już w przytulnej kawiarni,która była bardzo kolorowa.Każda ściana,była innego koloru-podobało mi się.Uśiedliśmy przy stoliku,który znajdował się przy dużym oknie.Widoki jakie były na zewnątrz zapierały wdech w piersiach.
Zamówiłam mrożoną kawę i ulubione ciasto z dużą ilością owoców i bitej śmietany. 
-Jak tam badania?-spytał Thomas,zaskakując mnie.
-Badania? Ach tak,badania,w porządku-odparłam beznamiętnie.
-To dobrze.Trzeba się badać ,lepiej mieć wszystko pod kontrolą-dodał popijając łyk kawy ,którą przed momentem przyniósł kelner.
"Taa,nigdy nic nie wiadomo.Jak ja to dobrze znam"-pomyślałam biorąc duży kęs ciasta.
-Hej ! Schlierenzauer ! Nie bądz taki smętny !-krzyknał Thomas.Aż podskoczyłam.
-Przepraszam wiesz...-szepnął.
-Wiem stary.Nie przejmuj się nim Sofi-zwrócił się do mnie-Ostatnio ma problemy osobiste i ciężko to znosi.-dodał klepiąc przyjaciela po ramieniu.
-Auć,boli !-warknął szatyn.
-Ee tam,nie rób z siebie baby! Wybacz-dodał usmiechając się.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać...Thomas już by nie żył.
-Dobra chłopaki ,już spokój-uśmiechnęłam się ,mówiąc z pełnymi ustami-"Boże jaka ja nie wychowana!"-skarciłam się w myślach.
-Gregor nie potrzebnie robi zamieszanie.-odparł blondyn patrząc na przyjaciela.
-Czyli dla ciebie zdrada narzeczonego to nic wielkiego?-spytał beznamiętnie.
-Miliony razy mówiłem ci,że Sandra nie jest dla ciebie.Dobrze,że to tak się potoczyło.Uśmiechnij się Gregor ! Ludzie nie takie problemy mają !
-A jakie mogą być te problemy? Brak kasy?-są pożyczki.Brak zdrowia?-żyjemy w XXI wieku.Więc co może być gorsze?!-syknął spuszczając głowę.
-Nie zgodzę się co do tego zdrowia-odparłam spoglądając na skoczków.
-Dlaczego?-zapytali równocześnie.
-Czasem ludzie zapadają na takie choroby,lub dowiadują się za pózno,aby cokolwiek zrobić-szepnęłam.
-To zazwyczaj starsze osoby ! Dobra nie mówmy o takich bzdetach !
-Czyli zdrowie to też bzdety dla ciebie Morgenstern?-odparł Gregor śmiejąc się .
-Nie o to chodzi ! Po prostu po co o tym teraz mówić.Jesteśmy zdrowi,młodzi,więc nie martwmy się na zapas !-tłumaczył się.
-Thomas na racje.Żyjmy chwilą,a nie przyszłością !-dodałam..."Co ja gadam..."-Muszę lecieć ! Do zobaczenia !-dodałam i pożegnałam się całując w policzek skoczków..Zrobiłam to odruchowo.
"Cieszę się z dzisiejszego spotkania.Mam nadzieję,że to powtórzymy!"-odczytałam sms-a od Morgensterna uśmiechając się pod nosem.
Cały wieczór moje myśli krążyły wokół dzisiejszego spotkania.Cieszyłam się ,że znów się widzimy.Nawet ten jego przyjaciel wydaje się być całkiem fajny.Nie mogłam doczekać się kolejnego spotkania.Dochodziła 21-pewnie moja kruszynka już śpi-pomyślałam i wysłałam sms-a  mamie.Jutro miała wrócić Amy od dziadków,więc chciałam wiedziec o której wrócą.Tęskniłam za nią ,za córeczką,która każdego dnia dostarcza mi uśmiechu i dodaje sił.Z myślą szybkiego zobaczenia mojej kruszynki zasnęłam...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz