Muzyka

środa, 20 maja 2015

...

Dwa
Otworzyłam drzwi i ujrzałam długowłosą dziewczynkę.Minęło tylko kilka dni ,a ja tak bardzo za nią tęskniłam.Cieszyłam się ,że już wróciła.Czule przywitałam się z moją kruszynką i rodzicami,od których wróciła.Udaliśmy się do kuchni i zaparzyłam herbatę ,nakładając na talerze zapiekankę,którą przygotowałam.
-Mamuś pychotki !-odparła z entuzjazmem Amy.
-Naprawdę przepyszne kochanie.Kiedy tak nauczyłaś się gotować?-spytała mama zajadając kolejny kęs zapiekanki.
-Cieszę się,że wam smakuje.Miałam tyle wolnego czasu,więc coś tam próbowałam gotować.-wytłumaczyłam.
*
Jeszcze przez ponad dwie godziny rozmawiałam z rodzicami,a w tym czasie Amy spała jak zabita.Wymęczyła ją tak podróż ,więc zostając sama postanowiłam trochę ogarnąć dom.Moje porządki porządki przerwał dzwonek do drzwi."Ciekawe kto to może być"?-zastanawiałam się.Byłam bardzo zaskoczona gdy otwarłam drzwi,a w nich stał blondyn z bukietem kwiatów.
-Co tu robisz?-spytałam wpuszczając skoczka do domu.
-Liczyłem na milsze powitanie-odparł wręczając mi bukiet pięknych kwiatów.
-Wybacz,ale nie spodziewałam się ciebie,a kwiaty są piękne,dziękuje-odparłam w skierowaliśmy się do kuchni.Wstawiłam kwiaty do wazonu i nastawiłam wodę na herbatę.-Skądś wracasz?-spytałam spoglądając na dość sporych rozmiarów torbę.
-Trening był.Heinz dał nam w kość.-wytłumaczył opadając na krzesło.
-Widzę właśnie,że wymęczył cię ten trening.A jak czuje się Gregor?-spytałam zaciekawiona,wczoraj szatyn nie wyglądał najlepiej.
-Jeszcze go nie odwiedziłem,ale podobno już lepiej.Prawdopodobnie wróci na skocznię za dwa tygodnie-odparł.
-To dobrze.Proszę twoja herbata-odparłam i podałam Thomasowi kubek z gorącą cieczą.
-Dziękuję.Ładna dziewczynka,to twoja siostra?-spytał spoglądając na zdjęcie,które było zawieszone na ścianie.
-Och nie to moja...
-Mamo,mamo ! Główka mnie tak strasznie boli-krzyknęła Amy siadając przy stole.
-Zaraz zrobię ci herbatę i dam ci coś na bół głowy-odparłam szperając po szafkach w poszukiwaniu leków.
-A pan kim jest?-spytała dziewczynka.
-Dzień dobry królewno,mam na imię Thomas-odparł podając rękę Amy.
-Miło mi,jestem Amy.Mamo to twój chłopak?-spytała spoglądając na mnie.
Czasem moja księżniczka zbyt dużo gadała ,a miała tak po mnie.-Nie kochanie to tylko kolega-wytłumaczyłam.
-Szkoda fajny z pana byłby tata-dodała upijając łyk herbaty.
-Twój tata na pewno jest lepszy-odpowiedział spoglądając na małą czochrając jej fryzurę.
-Mój tatuś ciągle podróżuje i nie wiem kiedy wróci.Mamuś idę oglądać bajki-dodała i pobiegła do pokoju.
-Świetną masz córkę,A jaka wygadana-odparł uśmiechając się w moją stronę.
-Tak czasem to dziwię się ile ona potrafi mówić, i jaką posiada wiedzę.
-Pewnie nie może doczekać się powrotu swojego ojca?
Westchnęłam...Erik,gdzie się podziewa,co teraz robi? Nikt tego nie wiedział.Wspomnienia o nim były trudne do wyrzucenia z głowy,a Amy tyle o nim mówiła...Serce mi się łamie,gdy pyta kiedy jej ojciec wróci,a ja nie mam pojęcia co powiedzieć...
-Ojciec Amy wdział ją parę razy,a od ponad roku nie daje znaku życia-szepnęłam opierając się o blat.
-Przykro mi,widocznie jest dupkiem,że was zostawił-odparł podchodząc do mnie i przytulając.Potrzebowałam tego,potrzebowałam aby ktoś mnie przytulił.- Radzisz sobie na pewno świetnie z Amy,nie martw się-dodał spoglądając w oczy.Gdy wpatrywałam się w blondyna od razu byłam spokojniejsza,gdy był blisko mnie szczerze ?Wariowałam.Chciałam aby było tak wiecznie.Co się ze mną działo? Znałam go dwa dni,a czułam ,że jest mi bliski,że mnie rozumie...
-Dziękuję Thomas-szepnęłam blondynowi do ucha.
-Nie musisz.Gdyby coś się działo to dzwoń.Muszę lecieć-dodał całując mnie w policzek i wyszedł.
Obudziłam się ,zegar wskazywał 6.30.Tej nocy nie spałam w ogóle,ból głowy był straszliwy,wymiotowałam i nie miałam na nic siły.Skierowałam się do łazienki i spojrzałam w lustro.Koszmar ! Tyle przychodziło mi do głowy widząc swoje odbicie w lustrze...-blada cera,worki pod oczami,sine usta,miałam ochotę się zapaść pod ziemię.Cały poranek spędziłam w łóżku ,wstając dopiero o 10.Szybko zrobiłam poranną toaletę i skierowałam do kuchni.Idealnie na śniadanie przyszła moja córeczka i zjadła z ochotą dużą porcję naleśników.Ja nie miałam ochoty nic jeść,wypiłam tylko gorzką ciemną kawę,miałam nadzieję,że mi pomoże. Po śniadaniu wybrałam się z małą brunetką na spacer.Pogoda była cudowna,słońce muskało moją skórę ,a wiatr ochładzał w ten upalny dzień.Nawet nie zauważyłam ,gdy moim oczom ukazał się skocznia Bergisel.Na żywo była jeszcze większa,wydawała się taka niedostępna.Zastanawiałam się jak oni mogą z niej skakać?
-Mamo,ale ona duża ! Jak będę skoczkiem to pobiję rekord na tej skoczni !-skwitowała wesoło Amy.
-Ty ? Skoczkiem? Kochanie dziewczynki nie skaczą-odparłam śmiejąc się.Te jej pomysły,czasem były naprawdę magiczne,
-Dam sobie radę ! Będę najlepszą skoczkinią na świecie ! -dodała podskakując wokół kałuży.
-Dobrze kochanie,zobaczymy-dodałam.
-Mamo mamo ! Patrz ! -odparła dziewczynka pokazując mężczyznę ,który rozmawiał ze skoczkami.Zamarłam...Co on tu robi? Czy to jakiś żart?!
Spojrzał w moją stronę i dla mnie przez wieczność wpatrywaliśmy się w siebie...Chciałam ucieć stamtąd,ale było za pózno...Zdecydowanie za pózno...Czułam nienawiść,czułam,że chciałabym go już nigdy nie spotkać...ale...ale także czułam tęsknotę za Nim..za jego dotykiem,za jego głosem...Tak cholera ! Nadal kochałam tego sukinsyna !

"Ile czasu musi upłynąć, zanim zapomnę o cieple jego dłoni na moim ciele? O zapachu jego szamponu? Kiedy umilknie melodia jego głosu, którą słyszę zawsze, nawet gdy on nic nie mówi? "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz