Jedenaście
♥
Ciemność
Płytki oddech
Drżenie ciała...
i...i ten ból,który doprowadza do wariacji
Otwieram oczy i...ciemność? Powtarzam czynność jeszcze kilkakrotnie i nadal ciemność...
Gwałtownie podnoszę się i czuję czyjąś dłoń na swojej.
-Sofi-słyszę swoje imię wydobywające się z głosu blondyna,nie mogę go dostrzec...
-Thomas?-pytam drżącym głosem,nie umiem ułożyć nawet jednego zdania.
-Musisz odpoczywać,połóż się -zachęca mnie ,a ja szybko kładę się ponownie na łóżku.
-Dlaczego jestem...właściwie gdzie ja jestem?-pytam próbując cokolwiek dostrzec,lecz na marne...
-Jesteś w szpitalu,gdy wróciłaś z wycieczki z Erykiem coś się stało-odpowiada łapiąc mnie za rękę-Wszystko będzie w porządku-dodaję czuję,że się uśmiecha...
-Pamiętam tylko,że strasznie bolała mnie głowa,a potem...już nic-szepczę nabierając powietrza.-Czy możesz zaświecić światło ,jest za ciemno-dodaję.Słyszę jak się śmieje-Dlaczego się śmiejesz?-pytam zaskoczona.
-Sofi po co ci światło w środku dnia?-pyta mnie a ja zamieram w bezruchu...Serce gwałtownie przyspiesza-Ale...ale tu jest tak ciemno-jąkam się,czuję jak moje ciało zalewa zimny pot,cała drżę...
-Sofi spójrz na mnie-prosi mnie Thomas,a ja nie mogę,nie dam rady na niego spojrzeć,nic nie widzę-Nie mogę Thomas-szepczę,słyszę jak pod nosem przeklina ,a ja nie mam pojęcia o co chodzi...-Co się stało ?-pytam i wyczekuję odpowiedzi,której nie mogę się doczekać...
-Nic ,nic takiego-odparł ,a mnie krew zalewa..
-Powiedz co się stalo!-krzyczę i czuję jak mój puls niebezpiecznie wzrasta.
-Chodzi o to,że...że,twój guz jest takiej wielkości ,że naciska na twoje nerwy wzrokowe,dlatego nic nie widzisz-szepcze...
Cisza
Tysiące myśli
-To minie prawda?-pytam.Przez dłuższą chwilę nie ma odpowiedzi,po raz kolejny podczas tej rozmowy...-Zapytałam o coś-przypominam.
-Prawdopodobnie to nieodwracalne...-słyszę odpowiedz na którą czekałam,teraz wolałabym jej się nie doczekać...
Uśmiecham się ironicznie i zaciskam mocno palce,aż czuję,że nie dochodzi mi krew do nich...
-Sofi,ale...-słyszę jego głos i przerywam.
-Wyjdź -odpowiadam sucho i patrzę przed siebie,i tak nic nie widzę...
-Ale...
-Wyjdz -krzyczę uderzając pięścią w łóżko-Nie potrzebuję twojej litości-syknęłam opadając na łóżko.
-Jaka litość? Martwię się -odpowiada.
-Nie potrzebnie,martw się lepiej o siebie-dodaję beznamiętnie i zamykam oczy.
-Jestem twoim przyjacielem ,nie zostawię cię nigdy-słyszę jego cichy głos przy moim uchu...czuję przyjemny dreszcz,zaraz odpłynę...
-Nie ma między nami żadnej przyjazni-odpowiadam wybudzając się z transu,który spowodował będąc tak blisko.-Litujesz się!-warczę ponownie podnosząc się gwałtownie...czuję jego oddech na swoim ciele,wiem,że dzielą nas milimetry...
-Nie lituję,tylko martwię ,nie zostawię cię-powtarza i całuje mnie w policzek,tak nagle i tak szybko...
-Przestań ! Bawisz się ze mną w jakąś durną gierkę! Tyle razy ci mówiłam,jak cię kocham,a ty...-jąkam się,nie potrzebnie to powiedzialam,czasem powinnam uryzć się w język...
-Nie powtarzaj słów ,które są nie prawdziwe...
Jak możesz?! Jak możesz mnie tak ranić?! Kto pozbawił cię serca?!-krzyczę w myślach i gwałtownie zrywam się z łóżka powodując,że wpadam prosto na niego...-Jeżeli w tej chwili stąd nie wyjdziesz to zabiję!-krzyczę próbując wyrwać się z jego objęć-Jeżeli jeszcze raz tu przyjdziesz...-dodaję próbując złapać powietrze...Upadam na zimną posadzkę-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham,a zarazem nienawidzę,jak możesz mówić,że kłamię jak?!-krzyczę coraz bardziej bezsilna...-Lepiej nigdy więcej tu nie wracaj,nie mów mi co ja czuję! Nic nie wiesz o moich uczuciach nic !
-Sofi ,już nie wracajmy do tego tematu-szepta klękając koło mnie-Gdybyś była pewna uczuć do mnie,to nie całowałabyś się z Erykiem,ja wiem,że tak naprawdę jego kochasz,a nie mnie...-dodaje łapiąc mnie za ramię i pomagając wstać.
-Lepiej już idż i nie wracaj...-dodaję i słyszę jak drzwi zamykają się.
"Nienawidzę cię bo...cię kocham"
O matko. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie przestraszyłaś.
OdpowiedzUsuńStraciła wzrok... kiepska sprawa. Ale chyba też zareagowała nieco przesadnie na troskę i zmartwienia Tomasa. Chociaż z drugiej strony - sama już nie wiem.
Bo kto normalny upiera się, że dziewczyna tak naprawdę go nie kocha tylko to sobie wmawia? Ale swoją drogą - może to taki jesgo sposób. Bo naprawdę już nie wiem, przed czym on się tak wzbrania. Strasznie ciężko ogarnąć jego uczucia.
Jednoznacznie się chyba nie da tego określić.
Pozdrawiam serdecznie, Lilka.
No i oczywiście czekam na kolejny. :))
Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej szczegółów tutaj : http://still-you-love-me.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację ! :* Buziaki :)
Usuń