Muzyka

piątek, 5 czerwca 2015

...

Osiem
Nie żyję w krainie czarów,nie spotkam szalonego kapelusznika czy śmiejącego się kota...nie pragnę jednej z tysiąca gwiazd na niebie,bo to nierealne...pragnę jedynie aby moja miłość była odwzajemniona ,chyba jednak to za wiele,jeśli czegoś pragniesz naprawdę często jest to nieosiągalne...

-Dlaczego przyszłaś?-spytał obojętnym tonem spoglądając na mnie,po tym jak wpadł na mnie wychodząc z domu...
-Przyszłam ,bo...-nawet nie mogłam wypowiedzieć jednego zdania,jego obojętność była zbyt bolesna.
-Zresztą nieważne ,lepiej wracaj-odparł przechodząc obok mnie.Czułam chłód bijący z jego ciała,który był skierowany w moją stronę,co ja mu zrobiłam?!
-Thomas porozmawiajmy,proszę-szepnęłam łapiąc za go ramię...
-O czym będziemy rozmawiać? O pogodzie,o skokach? Sama zerwałaś kontakt ze mną,więc daj spokój...
-Chciałam porozmawiać o nas...Masz rację zerwałam tą relację,ale choćbym chciała się z tobą przyjaznić ,to nie mogę,nie dam rady-dodałam spoglądając na skoczka,widziałam,że jest poirytowany,miał dość tej rozmowy.
-Więc jeśli nie chcesz kontynuować tej relacji,to żegnaj-odparł oddalając się.
To wszystko nie może tak się skończyć,nie wystarczy słowo "żegnaj" i po sprawie...Ludzkie uczucia,są wielką tajemnicą dla nas samych.Pobiegłam w jego stronę...-Thomas przepraszam-szepnęłam przytulając się do blondyna.-Za co ty mnie przepraszasz? -spytał łagodnie jeszcze mocniej mnie przytulając.
-Przepraszam za to,że cię pokochałam,jak mam wyleczyć się z tego uczucia,jak?-spytałam uwalniając łzy,które spływały po policzku w ogromnej ilości...
-Sofi z uczucia się nie wyleczysz,ale też nie zmusisz nikogo do pokochania,wiesz co ja czuję do ciebie,a ja wiem,co ty do mnie...
-Więc,co mam zrobić ? Chcę się z tobą widywać,ale z drugiej strony...
-Najlepiej będzie,jeśli już pójdziesz-odparł wpatrując się we mnie.
-Muszę zaczekać na Eryka,jest z Amy ,więc muszę poczekać-szepnęłam siadając na ławce.
-Mamo !-krzyknęła mała dziewczynka podbiegając do mnie.
-Amy ! Jak się bawiłaś?-spytałam widząc uśmiechniętą twarz mojej córki.
-Było super ! Zoo jest takie duże-odparła uśmiechając się.
-Dobrze,cieszę się,że ci się podobało,idziemy do domu-dodałam wstając z ławki.
-Poczekaj,porozmawiajmy-odparł Eryk zagradzając mi drogę.
-O czym chcesz rozmawiać?-spytałam obojętnie.
-O nas-odparł szybko patrząc na mnie uważnie...
-O nas? Nie ma,nas i nie będzie,więc temat skończony-dodałam obojętnym tonem.
-To nie skończy się tak Sofi,wiesz,że cię kocham ,ty też mnie kochasz.-pewność z jaką to powiedział była porażająca,skąd mógł znać dokładnie moje uczucia?-Amy poczekaj koło huśtawek-zwróciłam się do córki,po chwili pobiegła we wskazane miejsce.
-To nie ma sensu,ja nie jestem pewna swoich uczuć,więc zakończmy ten temat na zawsze-odparłam oczekując odpowiedzi od Eryka.
-Sofi błagam daj nam szansę,czuję,że może nam się udać-szepnął zbliżając się do mnie,za blisko był...
-Po co zaczynać coś,co skończy się prędzej niż się tego spodziewamy!-warknęłam uwalniając emocje,które ukrywałam od dłuższego czasu.
-Przecież nie może być tak zle ! Jeśli byłoby tragicznie,to...to byś ciągle była w domu lub szpitalu-szepnął łapiąc mnie za nadgarstek zbliżając się jeszcze bardziej-Razem damy radę,kocham cię i nie zostawię,nigdy-dodał głaszcząc mnie po policzku...Pogubiłam się,znów to uczucie,znów to ciepło jakie pojawia się,gdy mnie dotyka,co ja robię...
-Proszę przestań Eryk,nie będziemy razem,to skończony rozdział-odparłam stanowczo oddalając się od bruneta.
-Sofi powiedz szczerze...Czy jest ktoś,kogo pokochałaś?
Dlaczego musiał zadać to pytanie? Co ja mam odpowiedzieć? Nie wiem dlaczego,nie wiem jaka siła to zrobiła,ale skłamałam prosto w oczy brunetowi 
-Nie nikogo nie pokochałam-odparłam szybko,gdy wypowiedziałam te słowa spoglądając w stronę Thomasa,który nadal był w tym samym miejscu,serce pękło mi na pól ,co ja mówię?! Dlaczego muszę tak kłamać?!-krzyczałam w myślach modląc się aby emocje nie wzięły góry...
-To dobrze-odparł uśmiechając się.
-Dobrze? -spytałam drżącym głosem.
-No tak-dodał obojętnie.
-Muszę iść ,Amy czeka-dodałam oddalając się w stronę córki.

Za nim się obejrzałam ,już byłyśmy w domu,dochodziła 18.00 więc postanowiłam zrobić coś na kolację i położyć Amy do łóżka,na pewno jest zmęczona po kolejnej wycieczce z tatą.Ciągle myślami byłam pod skocznią ,nie mogłam przestać myśleć o tej całej sytuacji,moje życie do jakiś rollcoster ,który nie może się zatrzymać,zastanawiam się kiedy w końcu choć jeden dzień będzie bez żadnych problemów? Moje życie,to jakakaś kiepska komedia w której muszę grać główną rolę...choroba po cichu mnie niszczy,a ja nawet nie mam czasu być szczęśliwa...nie wiem jakim cudem jeszcze chodzę,wykonuję różne czynności,powinnam teraz być ledwo żywa,mimo iż jest coraz gorzej nawet nie odczuwam tego może nie mam czasu zauważyć i odczuć,że jest coraz gorzej...Nie wiem co będzie,i nie chcę wiedzieć..

"To było nie do zniesienia. Wszystko. 
Każda kolejna sekunda zdawała się gorsza od poprzedniej."

2 komentarze:

  1. Dobra, jestem.
    Na razie bardzo przepraszam, że nie jestem w pełni przygotowana na sensowne komentowanie, bo dopiero zaczynam nadrabiać czytanie poprzednich rozdziałów.
    Ale jak widzę relacje między bohaterami są trudne. Tego kocha, tamtego nie... tamten ją kocha, a tamten nie... pora późna, więc nie wiem czy wszystko zrozumiałam, ale czekam na kolejny rozdział.
    I w czasie jak najbliższym postaram się nadrobić zaległości.
    Pozdrawiam serdecznie, Lilka ;)
    p.s. Zapraszam do siebie, może któryś z moich blogów ci się spodoba?
    http://www.niedorosla-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny :*
    Eryk nie chce jej dać spokoju. Ja rozumiem,że łączy ich dziecko ale ją to przytłacza gdy on non stop zaczyna ten sam temat...Ja bym nie wytrzymała.
    Czekam na kolejny :*
    Pozdrowionka i weny :*
    Gabi
    Ps. Zapraszam do siebie :
    http://skispringenistmeineliebe.blogspot.com
    i do nas :
    http://still-you-love-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń