Czternaście
♥
Sofi
Powoli kieruję się schodami w górę do jego mieszkania.Po chwili rękoma wyczuwam,że jestem pod drzwiami.Instynktownie szukam dzwonka i naciskam go.
Słyszę głośne kroki,które się zbliżają i dzwięk otwieranych drzwi...
-Cześć,wejdz-zaprasza mnie,więc wchodzę do środka.
-Hej,gdzie jest Amy?-pytam
-Śpi,ale niedługo powinna się obudzić-odpowiada mi spokojnie.
-Śpi? Ona nigdy popołudniami nie spała...-odpowiadam lekko zdziwiona.
Co jeszcze mnie może zdziwić..?
-Byliśmy na nartach i była bardzo zmęczona,więc zasnęła.
Noi masz ! Narty? Chyba zwariuję...
-Na nartach?-jeszcze bardziej się dziwię.Mogłeś mi powiedzieć,że zamierzasz uczyć ją na nartach.-odpowiadam z irytacją.
-A niby po co? Tylko panikowałabyś i tyle-odpowiada mi.Wyczuwam lekką ironię w jego głosie,ale puszczam to mimo uszu.
-Tylko się martwię i tyle ! Nie rób ze mnie matki,która na nic nie pozwala!
-Lepiej zajmij się sobą,a potem myśl o innych...I nie masz się czym martwić-odpowiada,podając mi kubek gorącej herbaty...Z hukiem odstawiam go na miejsce i wstaję zdenerwowana.
Co za kretyn !
Chcę coś powiedziec,ale nie daje mi...Tylko zadaje kolejny cios...
-Muszę przyzwyczaić się do opieki nad Amy,przecież jeszcze rok i...
-Zamknij się ! Musisz taki być?! I po co to wszystko mówisz?!-krzyczę nie panując nad sobą.
Gdybym mogła to w tej chwili byłby już martwy...
Widzę,że chce coś powiedzieć,ale przerywam mu Amy,ktora wchodzi do kuchni zaspana...
-Czemu krzyczycie? -pyta zaspanym głosem.
-Cześć skarbie-mówię i nawet nie zwracam uwagi na jej pytanie.
-Mamuś ! -podbiega do mnie i mocno przytula-Mamo,chodz do pokoju ! Pokażę ci moje narty.
Prowadzi mnie do pokoju i wręcza coś ciężkiego do rąk.Zapewne do narty.
-Są czerwone i strasznie ciężkie! Jednak już umiem dobrze jezdzić !-słyszę jak bardzo się cieszy.Widać ,że sprawia jej to frajdę.
-Bardzo się cieszę kochanie.Mam nadzieję,że będziesz najlepsza-mówię odkładając narty na bok.
Thomas
Cholera jasna ! Jak ja mam jej do powiedzieć? Jak z nią zerwać? Nawet nie wiem jak zareaguje...
Może wszystko będzie dobrze? Przecież ona taka pogodna,na pewno nie będzie się tym przejmować...
Może...
Gorzej jak się wścieknie ,ale chyba nie jest taka...Teraz zdałem sobie sprawę,że kompletnie nie znam swojej dziewczyny...
Byłej dziewczyny...No prawie...
Dopiero teraz spostrzegam,że już od dobrych kilku minut stoję pod drzwiami.Naciskam lekko klamkę ,zaraz serce mi wyskoczy.
Wchodzę...co ma być to będzie i tyle.
-Jestem ! Słyszę jak krząta się po kuchni i coś tam robi.
-To dobrze-odpowiada mi tak spokojnie i jeszcze się uśmiecha...
Dziewczyno utrudniasz ! A gdzie pytania gdzie byłem,czemu mnie tyle czasu nie było itd? No gdzie !
Zwariuję...
-Musimy porozmawiać-odpowiadam stanowczo i siadam koło stołu.
-No..dobrze-słyszę w twoim głosie lekkie zawahanie.Jednak masz lekki niepokój !
-Posłuchaj...Nie wiem jak ci to powiedzieć...Jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną...
Stara gadka szmatka i tyle...
Widzę jak uważnie mi się przyglądasz i widzę...twoj strach? Chyba tak...
-Sabrina ja cię nie kocham,zrywam z tobą-mówię pewnie i wstaję kierując się w stronę pokoju po swoje rzeczy.
Nie mam pojęcia jak zareaguje,jest taka spokojna ,zbyt spokojna...
Chyba zbliża się burza...
Najszybciej jak potrafię pakuję swoje rzeczy i schodzę na dół.
-Masz inną prawda?-pyta mnie podchodząc bliżej..
Oj chyba się zaczyna...
-To nieistotne-odpowiadam spokojnie ubierając kurtkę.
-To Sofi-bardziej stwierdza niż pyta.Jest poddenerwowana i coraz bardziej mnie zaskakuje...
-Skąd wiesz?-pytam.
-Myślisz,że nie widziałam jak na nią patrzysz.Na kilometr bije od ciebie miłość do niej !0ma lekko podniesiony głos.Takiej jej nie widziałem...
I jak na nią patrzę? O co chodzi?
-Dlaczego ona !? Przecież ona jest beznadziejna ! Niedługo umrze,a ty jesteś z taką...
-Lepiej nie kończ-mówię jak najspokojniej potrafię.
-Bo co mi zrobisz?! Lepiej się zastanów Thomas ! Ja nie odpuszcze,jeszcze się policzymy.zobaczysz wrócisz do mnie ! A ta cała Sofi pożałuje!
-Sabrina uspokój się ! Zrozum,że cię nie kocham !
-To po co tak mówiłeś jeszcze parę miesięcy temu ! Jesteś podły ,wynoś się ! -krzyczy,a ja nawet ni zastanawiam się i wychodzę...
Cholera ! Nie wiedziałem ,że aż tak się wkurzy...Chyba nie będzie nic komplikować?
Nawet nie wiem do czego ona jest zdolna...oby do niczego
Sofi
-Muszę już iść-odpowiadam i kieruję się do wyjścia.
-Gdzie ci się tak spieszy? Chyba możesz z nami zjeść kolację?-pyta podchodząc do mnie.
-Przepraszma,ale czeka na mnie...
Naprawdę ja to powiedziałam ?! Chyba powinnam stracić głos,a nie wzrok...
-Kto na ciebie czeka? Jesteś z kimś?-pyta.Czuję jak zaciska rękę na moim nadgarstku.
To pięknie ! Jeszcze mi brakuje jakiś wywodów Eryka...
-Nie ważne,to nie twoja sprawa-mówię półszeptem.
-Nie byłbym tego taki pewny...
-O co ci chodzi? Nie jestem twoją właśnością ! Nie twoja sprawa z kim się spotykam ,co robię !-Próbuję wyrwać się z jego uścisku,ale to nie takie proste.Jednak czuję,że go rozluznia i podchodzi jeszcze bliżej...
-Daj spokój Eryk,między nami już jest skończone ,i nic się nie zmieni..-mówię otwierając drzwi i wychodzę.
-Jeszcze zobaczymy...
Sabrina
Chyba zwariował! Tak po prostu sobie wyszedł i nic z tego nie robi ! Niech go i tą jego Sofi szlag trafi !
Ja tak łatwo nie odpuszczę ! Ta szmata odbiera mi chłopaka i myśli sobie,że jej to ujdzie? Chyba zwariowała...
A gdzie ten cały jej Eryk?!
Jest jedno wytłumaczenie,albo nie ma pojęcia z kim jest ta cała jego Sofi,albo zwariował i dał jej spokój.
Jeżeli to pierwsze,to musi jak najszybciej dowiedzieć się...
Jak się dowie z kim jest,to nie wątpie,że łatwo odpuści...
Bo ja nie odpuszczę ! Nie ma mowy!
Biorę telefon i wykręcam jak dobrze znany mi numer...
Stara gadka szmatka i tyle...
Widzę jak uważnie mi się przyglądasz i widzę...twoj strach? Chyba tak...
-Sabrina ja cię nie kocham,zrywam z tobą-mówię pewnie i wstaję kierując się w stronę pokoju po swoje rzeczy.
Nie mam pojęcia jak zareaguje,jest taka spokojna ,zbyt spokojna...
Chyba zbliża się burza...
Najszybciej jak potrafię pakuję swoje rzeczy i schodzę na dół.
-Masz inną prawda?-pyta mnie podchodząc bliżej..
Oj chyba się zaczyna...
-To nieistotne-odpowiadam spokojnie ubierając kurtkę.
-To Sofi-bardziej stwierdza niż pyta.Jest poddenerwowana i coraz bardziej mnie zaskakuje...
-Skąd wiesz?-pytam.
-Myślisz,że nie widziałam jak na nią patrzysz.Na kilometr bije od ciebie miłość do niej !0ma lekko podniesiony głos.Takiej jej nie widziałem...
I jak na nią patrzę? O co chodzi?
-Dlaczego ona !? Przecież ona jest beznadziejna ! Niedługo umrze,a ty jesteś z taką...
-Lepiej nie kończ-mówię jak najspokojniej potrafię.
-Bo co mi zrobisz?! Lepiej się zastanów Thomas ! Ja nie odpuszcze,jeszcze się policzymy.zobaczysz wrócisz do mnie ! A ta cała Sofi pożałuje!
-Sabrina uspokój się ! Zrozum,że cię nie kocham !
-To po co tak mówiłeś jeszcze parę miesięcy temu ! Jesteś podły ,wynoś się ! -krzyczy,a ja nawet ni zastanawiam się i wychodzę...
Cholera ! Nie wiedziałem ,że aż tak się wkurzy...Chyba nie będzie nic komplikować?
Nawet nie wiem do czego ona jest zdolna...oby do niczego
Sofi
-Muszę już iść-odpowiadam i kieruję się do wyjścia.
-Gdzie ci się tak spieszy? Chyba możesz z nami zjeść kolację?-pyta podchodząc do mnie.
-Przepraszma,ale czeka na mnie...
Naprawdę ja to powiedziałam ?! Chyba powinnam stracić głos,a nie wzrok...
-Kto na ciebie czeka? Jesteś z kimś?-pyta.Czuję jak zaciska rękę na moim nadgarstku.
To pięknie ! Jeszcze mi brakuje jakiś wywodów Eryka...
-Nie ważne,to nie twoja sprawa-mówię półszeptem.
-Nie byłbym tego taki pewny...
-O co ci chodzi? Nie jestem twoją właśnością ! Nie twoja sprawa z kim się spotykam ,co robię !-Próbuję wyrwać się z jego uścisku,ale to nie takie proste.Jednak czuję,że go rozluznia i podchodzi jeszcze bliżej...
-Daj spokój Eryk,między nami już jest skończone ,i nic się nie zmieni..-mówię otwierając drzwi i wychodzę.
-Jeszcze zobaczymy...
Sabrina
Chyba zwariował! Tak po prostu sobie wyszedł i nic z tego nie robi ! Niech go i tą jego Sofi szlag trafi !
Ja tak łatwo nie odpuszczę ! Ta szmata odbiera mi chłopaka i myśli sobie,że jej to ujdzie? Chyba zwariowała...
A gdzie ten cały jej Eryk?!
Jest jedno wytłumaczenie,albo nie ma pojęcia z kim jest ta cała jego Sofi,albo zwariował i dał jej spokój.
Jeżeli to pierwsze,to musi jak najszybciej dowiedzieć się...
Jak się dowie z kim jest,to nie wątpie,że łatwo odpuści...
Bo ja nie odpuszczę ! Nie ma mowy!
Biorę telefon i wykręcam jak dobrze znany mi numer...